Opowiadanie jest pisane dla najwspanialszych przyjaciółek na świecie, które zawsze przy mnie są, mogę na nie liczyć bez względu na wszystko, zawsze wspierają mnie w dążeniu do końca przy nawet najgłupszych pomysłach, a także obydwie są najlepszymi rozgrywającymi na świecie. P i A dziękuje.
/Oraz tradycyjnie dla K która nie ma wyboru i musi czytać te wszystkie bzdury. Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć.
Teraz muszę na wstępie przeprosić moich małych kolegów z Polonii, wybaczcie mi. Pomimo wielkiej sympatii do was - to właśnie musiał być ten klub.
- -MVP ZOSTAJE KAMILA SKRZYNECKA!-oczy Kamilki przepełniły łzy. Tak to my, wspaniała drużyna stoimy na podium, pierwszy raz w historii. Hala pełna ludzi, kibiców którzy w nas wierzyli do końca. Teraz głośno wykrzykują imię najlepszej zawodniczki. My krzyczymy razem z nimi. Ja z nagrodą najlepszej libero, stoję i wyczekuje na nasze wspaniałe medale. Marzenia się spełniają.
Obudziłam się. Znów mi się śniło nasze zwycięstwo, teraz zaczynamy nowy sezon. Pomimo przypomnienia sobie tej, jakże cudownej sceny, humor pozostaje ten sam od tygodnia- pustka. Chcąc czy też nie chcąc, ubieram się. Pakuję rzeczy na trening do torby i wychodzę z pokoju aby zjeść śniadanie. Dziś mam podjąć decyzje, trener i tak dał mi zbyt wiele czasu do namysłu. Z niechęcią pochłaniam wszystko z talerza i idę wziąć szybki prysznic. Tak, czuję jakby razem z wodą odpływały wszystkie myśli. Szybko susze włosy. W lekko zaparowanym lustrze widzę swoje odbicie. Nie uważam, abym miała nieziemsko piękną urodę, ale największym pasztetem też nie jestem. Oliwkowa cera, szaro-zielone oczy, dużo brązowych lekko pofalowanych włosów. Jednym ruchem cały obraz został rozmazany przez rękę i znika kiedy ja wychodzę. Założyłam buty i wyszłam z domu.
Chociaż mogłam spokojnie w 10 minut dojść na hale, to i tak wsiadłam do autobusu. Jakoś nie miałam ochoty patrzeć na ciągle gdzieś spieszących się warszawiaków.
Kiedy weszłam do szatni wszystkie dziewczyny już w niej były. Teraz przyglądały mi się z ukosa. Udałam, że tego nie zauważyłam i cicho wymamrotałam: cześć.
-Trener się o ciebie pytał- niezawodna Kaśka. Zawsze umie podnieść na duchu.
-Przebiorę się i do niego pójdę- zaczęłam wypakowywać rzeczy z torby.
-Mówił, że jak się pojawisz to masz NATYCHMIAST się do niego zgłosić- jak ja kocham ten jej władczy ton. Jak zawsze z obroną przyszła Eliza.
-Która przebrana miała chyba się już rozgrzewać- posłała jej sztuczny uśmiech i otworzyła drzwi wskazując na nie ręką . Kasia spojrzała na nią z oburzeniem po czym wyszła. Westchnęłam cicho.
-Nie przejmuj się nią. To tylko i wyłącznie twój wybór- Eliza pogłaskała mnie po głowie.
-Tak, chodźmy już- wstałam, nie mogłam już wytrzymać tego natarczywego spojrzenia dziewczyn.
Weszłyśmy na sale i zaczęłyśmy rozgrzewkę. Cały trening odbył się normalnie, dziwnie nawet bez żadnych sprzeczek. Wychodziłam już z dziewczynami pod prysznic gdy usłyszałam swoje imię.
-Agata!- podeszłam do trenera- Chyba najwyższy czas porozmawiać.
-Owszem, miałam za chwilę przyjść do pana- spuściłam głową, aby nie patrzeć mu w oczy.
-Tak więc co mam zrobić z tym świstkiem co leży u mnie na biurku?- teraz na niego spojrzałam. Tak tu byłam pewna tego, że muszę go zapewnić co do mojej decyzji.
-Odchodzę -powiedziałam cicho-nie chce grać w siatkówkę.-wypowiedziałam to już głośniej- Nie, nie chodzi o to, że z pana drużyną. Chce odpocząć-westchnęłam i dodałam- muszę odpocząć.
-Oczywiście. Rozumiem to jako chwilową przerwę.- jego przenikliwe niebieskie oczy spowodowały, że aż przeszły po mnie dreszcze.
-Tak trenerze, ale ja nie wrócę- powiedziałam przekonując bardziej siebie niż jego, zadziwiająco oschłym tonem.
-Wrócisz Agatko,wrócisz- posłał mi ten swój pełen pewności siebie uśmiech, po czym odwrócił się i odszedł zostawiając mnie z głową pełną pytań.
Szłam przed siebie próbując wyprzedzić potok myśli. Nie miałam żadnego celu, po prostu zaczęłam inne życie.
-Uważaj trochę!- wpadłam na chłopaka stojącego na stacji, odwróciłam się i zobaczyłam na jego szyi szalik Legii. "Kolejny "kibic" Legii"-pomyślałam
-Patrz gdzie stoisz, to nie stadion-prychnęłam. Jego reakcja była dość dziwna. Mimo okularów przeciwsłonecznych widziałam jak przeszedł go strach(?) zaczął rozglądać się na wszystkie strony.
Prychnęłam i weszłam do pociągu.
Uhuhuhuhu ! Tak mi słodzisz że chyba popadnę w samozachwyt xD czekam aż akcja się rozwinie i jutro dostaniesz moje wypociny ! Tylko się nie przestrasz xd <3
OdpowiedzUsuń